Relacja: Essential Vibes & Lifestream pres. Technoclub @ Minus Music Club - Warszawa

известные картины и новости из мира искусства
W ciągu ostatnich lat, kiedy od kogoś związanego ze sceną muzyki trance słyszymy, że "pora na zmiany", w większości przypadków można się obawiać, że wcale nie będą to zmiany na lepsze. W trakcie wakacyjnej przerwy ekipa Essential Vibes ogłosiła, że i w ich imprezach zajdą pewne zmiany – mianowicie chodzi tu o zmianę lokalizacji kolejnych imprez z dotychczasowego K8 na klub Minus. U wielu osób, którym bliskie są działania warszawskiej ekipy, zmiana ta wzbudziła niemałe obawy – czy słusznie? Zapraszam do relacji.

1
 
            Skąd wyżej wspomniane obawy? Dla mnie, jako osoby z "industrialnego" i undergroundowego Śląska, wynikały one przede wszystkim ze swego rodzaju obawy przed kolorowymi, święcącymi i modnymi klubami. Do tego pojawiły się informacje o selekcji, a więc i obawa, że bez wizytowej koszuli i lakierek nie ma co myśleć o dostaniu się do klubu, a i ceny na barze mogły być dla niektórych gości nieco problematyczne.

            Atutem klubu miała być jego lokalizacja – miała i jak się okazało później, w drodze powrotnej – rzeczywiście była. Niestety, jak się okazało, osoba spoza Warszawy, szukająca go po raz pierwszy, w dodatku z legen....darną orientacją w terenie (czyli: niżej podpisany ;) ) nawet na tak krótkim dystansie potrafi zabłądzić. :D Błądzenie sprawiło, że nie dane mi było pojawić się na secie Sebastiana Weikuma, czego niezmiernie żałuję, dotarłem na imprezę dopiero w połowie seta Eveninga. Zagrał w typowym dla siebie stylu, stanowiącym połączenie melodyjnych progressive'ów z nieco mniej melodyjnymi, za to bardziej wbijającymi w ziemię big roomami. Połączenie jednak tak wyważone, że nawet mnie, człowieka, który na co dzień big roomów nie znosi, potrafi jakoś rozkręcić i wprawić w imprezowy nastrój (w innym przypadku przy kontakcie z big roomami wyglądam jak na torturach, o czym parę osób się już przekonało ;)). I tak – obok Lange "Imagineer" na trakcliście znalazł się między innymi Skytech z "The other side", M.I.K.E. - "Natural Source" czy Beat Service – "Fortuna".

3
            Po nim imprezę rozpędził Matthew Pear – jak na wydarzenie z udziałem Talla2XLC przystało, którego to człowieka większość kojarzy głównie z klasykami, tak i w secie go poprzedzającym nie mogło zabraknąć starszych utworów. I zaczęło się tak dobrze znane wszystkim bywalcom imprez EV zdzieranie gardeł do vocal trance'ów, min. "What it feels like for a girl" Madonny w remiksie Above & Beyond czy "No more alone" Ottavianiego, poleciały tez ponad to Inertia "The system", "Still by your side" Bowdige'a oraz utwór, który zawsze roznosi parkiety na strzępy, zwykle grany przez Indecent Noise'a – "Pistolero" Juno Reactor w remiksie Astrixa. Czyli uplift, uplift i elementy psychedelic – mieszanka iście wybuchowa mimo jeszcze stosunkowo wczesnej pory.

4
           Po Mateuszu przyszła pora na Talla2XLC. Jego mix był pomieszaniem nowości z klasykami, jak zresztą sam mi powiedział, gdy udało mi się go na chwilę dorwać po graniu, aktualnie woli grać rzeczy nowsze, ale dla naszej publiki postanowił wyciągnąć też coś ze starszych płyt. Jego "Shine", "Heart to Heart" (w remiksie Seana Tyasa), Trance Allstars - Go (Talla 2xlc Club Mix) i "World In My Eyes" zdecydowanie były tym, co chcieli usłyszeć zebrani tej nocy ludzie. Kilka osób wspomniało o małych uchybieniach technicznych, ale mi jakoś nie rzuciły się w uszy, ale może to kwestia nagłośnienia, o którym pod koniec... Przy okazji wypada wspomnieć, co powtarza wiele osób, które miały tej nocy okazję porozmawiać z Talla – to przesympatyczny i bardzo otwarty na swoich fanów człowiek, który zamiast zamknąć się w vip roomie woli fotografować się z fanami i z nimi rozmawiać. Nic więc dziwnego, że "przepływ energii", tak ważny przy graniu, był obustronny.
            Po nim za sterami stanął Indecent Noise, którego Talla zaprosił do zmiksowania kolejnej edycji swojej składanki Technoclub. Czy naprawdę muszę po raz kolejny dodawać, że człowiek ten zatrząsł klubem, a nagłosnienie prosiło o litość? :D Muszę? Ok. ;) "Are Em Eye" w remiksie Askewa, "Southern Sun" w wersji Angry Mana, choć też z drugiej strony kilka nieco łagodniejszych motywów – jak jego własne "Warsaw" w remiksie Lostly czy "Napalm Poet" Adama Ellisa. A i klasyk się trafił – Dumonde i jego "God music".

2
            Set Paula Cogito – kolejna uczta dla uszu miłośników upliftów i techów. Od "Bastarda" Askew'a, przez "Teslę (Melodic mix)" Matta Bukovskiego, Bryana Kearney'a i Johna O'Callaghana - "Rawdiculous" (w wersji Enhanced Edit Kearney'a) po breakdown, który niejednej osobie wycisnął łzy z oczu, czyli Simona Pattersona "Us". Paul tym samym znowu pokazał, że niezależnie od imprezy i swojej pory grania doskonale odnajduje się w sytuacji, ale najlepiej chyba czuje się w setach kończących "podstawową" część imprezy, tuż przed kultowym b2b.
            No właśnie, back 2 back, tym razem wraz z Indecentem i Talla... śmiem stwierdzić, że był to najlepszy, najbardziej klimatyczny i wypełniony po brzegi klasycznymi brzmieniami back 2 back, na jakim byłem odkąd jestem uczestnikiem imprez EV, czyli od ponad 1,5 roku. Od imprezy z Talla wszyscy oczekiwali oldschoolowego charakteru – i taki był niemal od początku do końca. W b2b również – Scot Project "Overdrive" oraz ich remix dla "The second trip" Hennes & Cold, mash-up "Playmo" Barta Claessena z "As The Rush Comes", Andain i "Beautiful Things", "Delerium" – Silence, Tiesto – "Traffic" (tu nie mogło się oczywiście obyć bez żartow z pseudonimu Tiesto ;)), a na koniec, jako pożegnalny kawałek Rui Da Silva feat. Cassandra - "Touch Me", przy którym na parkiecie działy się rzeczy niestworzone... ;) I można by tak wymieniać i wymieniać...

5
            No dobrze, muzycznie było jak zwykle epicko, wiadomo, ale z co z wyżej wspomnianymi minusami? Niemal żaden z nich się nie obronił, obawy okazały się całkowicie płonne, a Essential Vibes na swoje (prawie) drugie urodziny zgotowali swoim gościom ewolucję na kolejny etap rozwoju. Nic dziwnego, że klub przeżył prawdziwe oblężenie, już w okolicach 23:00 było sporo ludzi, a ostatecznie frekwencja okazała się rekordowa. Problem cen? Niektóre produkty na barze były rzeczywiście dość drogie, ale cena za piwo okazała się całkiem znośna. Selekcja? Obsługa klubu okazała się niezwykle sympatyczna i pomocna (także dla osób niepełnosprawnych – sprawdzone ;) ). Jedyne co mi nie do końca odpowiadało to nagłośnienie. Minus jest wyposażony w specyficzny system 4punktowego nagłośnienia, które może i brzmi idealnie jeśli stoi się w określonym punkcie na parkiecie, ale wystarczy przejść nieco z boku lub być niżej (np. na siedząco) by docierający do naszych uszu dźwięk nie był wyraźny, cichszy niż powinien być, a wysokie tony gubiły się w basach i niektóre tracki ciężko było rozpoznać. Może to kwestia subiektywnego odbioru, może są fani tego typu nagłośnienia, ja jednak preferuję porządne, dobrej mocy stereo. Więcej "minusów" (nomen omen) nie stwierdzono, czekam na to co ekipa EV przygotuje następnym razem, czego nie omieszkam Wam dokładnie opisać.

PS. Jak zwykle podziękowania dla Łukasza z pomoc przy pisaniu relacji :) 





Dla CubeStage’a relacjonował:
Zbigniew 'Emil' Pławecki (CubeStage.pl)


Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozprzestrzenianie artykułu bez zgody autora jest zabronione! Prawo chronione przez ustawę z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych: Dz.U. z 1994 r. Nr 24, poz. 83.