Relacja: Essential Vibes pres. We Love Trance @ Fonobar Club - Warszawa

известные картины и новости из мира искусства

Co może powstać ze spotkania dwóch znaczących polskich ekip, organizujących imprezy klubowe w stylistyce trance? Powstaje... impreza bardzo specyficzna, pełna niespodzianek, ale jedno jest stałym punktem programu w prawie każdym przypadku – spore zainteresowanie klubowiczów.

Taką właśnie imprezą była, zorganizowana dość spontanicznie i na prośbę fanów, Essential Vibes pres. We Love Trance, która poza ekipą z Poznania, miała jeszcze jednego gościa – młodego polskiego producenta ukrywającego się za aliasem Arisen Flame.
Jako, że impreza została zorganizowana dość nagle, to i miejsce było dość specyficzne – warszawski klub Fonobar okazał się być jednak klubem z naprawdę fajnym, undergroundowym klimatem i, co ważne, rozsądnymi cenami. Trochę większym problemem było samo znalezienie klubu, ale skoro udawało się to klubowiczom przez rok działalności EV w K8, to i tu nie było powodu do obaw. Niestety ekipa EV ostatnimi czasy ma pecha do nagłośnienia i po zbyt dużej ilości basu w Minusie, tym razem przyszła pora na jego niemal kompletny brak. Sprawę nieco poprawiła walka Eveninga z ustawieniem głośników, ale i tak do ideału wciąż sporo brakowało...

2

Przejdźmy do warstwy muzycznej – można powiedzieć, że niemal każdy set czymś zaskakiwał – od seta Paula Cogito, który z racji wczesnej pory nie mógł być zbyt mocny, dlatego oparty został o klimaty progressive z różnych lat, przez b2b Eveninga i Raffusa – niby obaj grają podobnie i wiadomo mniej więcej czego się po nich spodziewać, ale mimo wszystko we wspólnym secie wyszła z tego bardzo ciekawa mieszanka.
Można było by oczekiwać, że już cała impreza upłynie pod znakiem spokojniejszego, bardziej progresywnego brzmienia – no, może poza setem Matthew Pear'a, dla którego byłby to bardzo nietypowy repertuar. Na pewno w tę "linię programową" wpisał się Arisen Flame, ale w tym przypadku wystarczy zapoznać się dokładniej z jego produkcjami, by wiedzieć z jakim graniem będziemy mieli do czynienia. Większość z nich jest bowiem utrzymana właśnie w takim nieco spokojniejszym, melodyjnym, pływającym klimacie, budzącym nieodparte skojarzenia chociażby z projektem Gaia. Nic więc dziwnego, że kilka jego produkcji znalazło swoje miejsce na trackliście audycji A State Of Trance – nie od dziś wiadomo, że Armin lubi tego typu klimaty. ;)

1

Po Arisenie za konsoletę wkroczył Next DJ... i nastąpiło niemal trzęsienie ziemi! ;) Ujmę to tak... śledzę poczynania Next'a gdzieś od 2009 roku, różne już klimaty w jego setach słyszałem, najpierw grał szybciej i bardziej "staroszkolnie", by w ostatnim okresie nieco zwolnić... ale tak turbodoładowanego seta, jak ten w Fonobarze jeszcze w jego wykonaniu nie było mi dane usłyszeć. :) Powrót do korzeni, czyste 140 BPM i jedna wielka dawka mocy, a nawet więcej. Bo jeśli po spokojnym secie Arisena pierwszym kawałkiem jaki wchodzi jest Sam Jones & Will Rees vs Dart Rayne vs Richard Bedford - Sun & Lawless Babylon (Next DJ mashup), to nawet ja zaczynam się zastanawiać czy to nie jest wręcz aby za mocno. :D Po chwili jednak organizm przyzwyczaił się do tej zaskakującej nawałnicy dźwięków, a z głośników poleciały kolejne torpedy, m.in. Simon Patterson - Mood Swing, Eddie Bitar & XGenic vs Bowdidge & Taylor & Indecent Noise - Kaboom Power (Next DJ mashup) czy Tiesto & Eddie Bitar - Lethal Rollercoaster (Ben Nicky headfuck). Jednym słowem było energetycznie i mocno, a jednocześnie "po nowemu".

3

Jak już wspomniałem wcześniej, po takim secie Matthew Pear już nie miał możliwości zwolnić, zresztą było by to bardzo nie w jego stylu, więc i tu nie brakowało petard na 140 BPM. Kolejny "standardowy" punkt niemal każdej imprezy EV to b2b wszystkich reprezentantów obu ekip, jedyny zgrzyt w tym momencie to nieoczekiwane zakończenie imprezy nieco przed planowanym czasem. Podsumowując, życzył bym sobie i innym klubowiczom większej ilości imprez po pierwsze – w tego typu klimatycznych miejscach, po drugie – takich, gdzie DJe nie muszą się zastanawiać i kombinować co zagrać, by nie wystraszyć publiki, a tym samym mogą wrócić do swoich korzeni oraz ulubionych klimatów, co wyjdzie na dobre zarówno im, nam jak i samej scenie trance.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ



Autor:
Zbigniew "Emill" Pławecki (CubeStage.pl)


Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozprzestrzenianie artykułu bez zgody autora jest zabronione! Prawo chronione przez ustawę z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych: Dz.U. z 1994 r. Nr 24, poz. 83.